Trafić w mój gust to nie lada gratka. Jestem człowiekiem niezwykle wybrednym, szczególnie jeśli chodzi o wystrój wnętrz. Tutaj nie idę na ustępstwa, pewnie dlatego żadnemu z pobliskich mi sklepów nie udało się zaspokoić moich potrzeb, jeśli chodzi o zasłony do pokoiku Helenki. Bo zadanie też nie było łatwe. Pokoik ten nie jest wielki - jakieś 3 x 3,5 m, jest pomalowany na niebiesko - na przekór dziewczyńskim różom. Meble są koloru olchy miodowej, docelowo wymienimy je na białe (a może nie?), które będziemy sami projektować i montować. Ale w tym mamy już doświadczenie, bo meble do salonu też robiliśmy sami, (mówiłam już, że jestem wybredna? ;)), ale o tym kiedy indziej. Do rzeczy... Wymyśliłam sobie, że skoro pokój dziecięcy Helenki jest niebieski i dobrze się w nim czujemy, to będę chciała zrobić go w stylu marynarskim. Szukałam zasłonek w granatowo - białe paski. Nie znalazłam nigdzie, ba nawet w sklepach z tkaninami nie mogłam znaleźć takiego materiału. Nie było łatwo. Z pomocą przyszła ikea - znalazłam materiał w czarno - białe paski i już wiedziałam, że muszę go mieć.
Ale to nie koniec, jakbym miała za mało na głowie, postanowiłam, że kupię jakąś lekką, tanią maszynę do szycia, bo taka zawsze w domu się przyda i sama uszyję zasłonki. Materiał leżał dość długo w oczekiwaniu na kupno maszyny, w końcu się doczekał i tym samym otworzył na blogu nową kategorię DIY. A to uszyte przeze mnie zasłonki...