Polecane posty

Przytulanie Noszę, bo bardzo Cię kocham Sen, czy to powód do płaczu? Sam na sam Spojrzenie na rodzicielstwo

wtorek, 29 kwietnia 2014

Wiosna, ach to ty...

Przyszła piękna wiosna, a wraz z nią czas spędzany na dworze. Mam poczucie, że troszkę zaniedbałam ten mój wirtualny "Zatracający się świat" kosztem świata realnego. To wszystko dlatego, że trwa konkurs, który staram się promować. Zbliża się długi majowy weekend, który chciałabym  dopiąć na ostatni guzik przed wyjazdem, a na razie z przygotowaniami jestem w lesie. 10 maja organizujemy pierwsze urodzinki Helenki i praca wre oraz to, co pochłania najwięcej mojego czasu - wybór zdjęć z pierwszego roku życia Helenki do pamiątkowego albumu. Mamy ich "miliony, a nawet tuziny" jak głosi klasyk, a moje oczy wiedzą już co to oczopląs. Dlatego dziś nie rozpisuję się, nie tworzę rozprawki, elaboratu, etc., etc. Zostawiam Was - po prostu - z kilkoma wiosennymi zdjęciami.

piątek, 25 kwietnia 2014

U stóp Giewontu

Dziś słów kilka o naszych małych podróżach z cyklu "Cudze chwalicie, a swego nie znacie". Zakopane leżące u stóp Giewontu było celem naszej zeszłorocznej wakacyjnej podróży z Helenką. Był to nasz pierwszy kilkudniowy wyjazd z naszym niemowlaczkiem, mającym wtedy trzy miesiące. Krótko, bo zaledwie 4 dni, ale wystarczająco żeby odpocząć od domowego dnia codziennego, spędzanego wówczas przeze mnie na praniu małych ubranek, gotowaniu, sprzątaniu, karmieniu, przebieraniu i spacerowaniu. Było to dla mnie dużą odskocznią, tym bardziej, że mój cudowny pomocnik w postaci męża był ze mną cały czas - nieprzerwanie i nie wykręcał się od ojcowskich obowiązków. 

środa, 23 kwietnia 2014

Dlaczego cierpimy?

Dzisiejszy post jest dalszym ciągiem wpisu "CZEGO naprawdę UCZY BIBLIA". Zachęcam Was do zapoznania się z nim, zanim przejdziecie do dzisiejszego tematu. Zadałam tam  ważne pytanie dlaczego cierpimy? Miałam nadzieję, że ktoś pokusi się o odpowiedź, żeby skonfrontować ją z odpowiedzią z małej żółtej książeczki, którą dziś przytoczę. Niestety nikt nie odważył się udzielić odpowiedzi na to nurtujące nas od wieków pytanie.

Każdego dnia na naszym świecie umierają ludzie w skutek wojny, klęsk żywiołowych, chorób czy przestępstwa, inni tracą dach nad głową lub doznają innych niewysłowionych cierpień. Pytanie, które zadają sobie ich zrozpaczeni najbliżsi, brzmi: Dlaczego?

sobota, 19 kwietnia 2014

Wielkanoc



Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy Wam, 
aby w czas Święta Paschy w Waszych sercach,
rodzinach i domach zagościła radość spokój
i wielka nadzieja oraz aby nastrój tych świąt 
przybranych wiosenną radością i beztroską
utrwalił się w Waszych sercach na długi, długi czas
i pozostał z Wami także w poświątecznej codzienności.



Ciesze się, że mogłam ugościć Cię w swoim "Zatracającym się" świecie. 
 Będzie mi bardzo miło przeczytać kilka Twoich słów pozostawionych w komentarzu.


piątek, 18 kwietnia 2014

Łapacz snów - dream catcher.

Na początku zachęcam Was do wzięcia udziału w konkursie urodzinowym Helenki, w którym do wygrania jest sporo pięknych nagród - tzw. grubych kąsków. Natomiast dziś pora na kolejny wpis z kategorii DIY, w którym pokażę Wam jak w prosty sposób można zrobić samodzielnie łapacz snów - piękną ozdobę pokoju dziecięcego. Pozostałe wpisy DIY znajdziecie tutaj

Łapacze snów, zwane przez mojego męża łapaczami kurzu, pierwotnie tworzone były przez Indian z Ameryki Północnej z materiałów im dostępnych, czyli z kawałków wierzby, skrawków skóry, łyka, ścięgien i piór. Według indiańskich wierzeń wszystkie sny, muszą przejść przez sieć łapacza snów zanim trafią do naszej głowy. Złe sny, jako te wielkie i niezdarne, wpadają w sieć i grzęzną w niej, by pod wpływem promieni porannego Słońca wyparować wraz z rosą. Dobre sny, jako małe i sprytne przeciskają się i po piórze spływają delikatnie na śpiącego, uprzyjemniając mu odpoczynek. Mówi się też, że kolisty kształt jego ramy symbolizuje cyklicznie powtarzający się krąg czasu, Matkę Ziemię, cztery strony świata, w których żyją ludzie. Sieć wyobraża jedność rodziny z wszystkimi jej powiązaniami, zaś więzy – więzy rodzinne. 

Obecnie dream catchery, są najlepiej sprzedającym się artykułem indiańskiego rękodzielnictwa. Mogą służyć jako ozdoba sypialni, amulet występujący w postaci biżuterii, a nawet tatuażu, nie trudno więc znaleźć je w sklepach z pamiątkami. Jednak najbardziej cieszy dream catcher zrobiony własnoręcznie. Większość materiałów, które wykorzystałam do wykonania własnego łapacza snów zamówiłam w pasmanterii internetowej Haftix. Potrzebne nam będą:

wtorek, 15 kwietnia 2014

Konkurs urodzinowy

Wielkimi krokami zbliżają się pierwsze urodziny Helenki. 10 - ty maja to nasz Wielki Dzień, w którym będziemy wspólnie z rodziną celebrować rocznicę przyjścia na świat naszego Skarbka, naszego małego pępuszka świata. Chcielibyśmy, abyście i Wy, nasi czytelnicy towarzyszyli nam w tym radosnym dniu, być może ciesząc się razem z nami, wspominając chociażby przez chwilkę o nas w myślach. W związku z tym, żeby Was jakoś zmotywować postanowiliśmy zorganizować dla Was konkurs, którego wyniki ogłosimy dokładnie 10 maja. Dzięki naszym cudownym trzydziestu jeden sponsorom wyłonimy nie jednego lecz wielu zwycięzców.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

CZEGO naprawdę UCZY BIBLIA?

Dzisiejszy temat pewnie troszkę Was zaskoczy, ponieważ nigdy na blogu nie wypowiadałam się w kwestiach mojej wiary. Część z Was, która zna mnie osobiście, a mam nadzieję, że jest tu co najmniej kilka takich osób, wie, że wierzę... w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego... 

Nie oznacza to z pewnością, że podchodzę do innych religii z poczuciem wyższości mojej wiary nad ich wiarą, z poczuciem pogardy. Bardziej oscyluję w rejonach dostrzegania tego, że każdy z nas wierzy w tę samą osobę Boską, tylko troszkę inaczej postrzeganą, mającą troszkę inne umiejętności i inaczej tłumaczone pochodzenie. 

Około miesiąca temu, zastukała do moich drzwi para ludzi. Kobieta około dwudziestego roku życia, smukła blondynka, z pięknymi długimi nogami i długimi po pas blond włosami. Ubrana w koronkowe beżowe rajstopy, beżowe baleriny, i płaszczyk - czarny w niewielkie beżowe kropki..., i mężczyzna dwudziestokilkuletni, wysoki brunet w okularach, niezwykle przystojny... hmm - nie wiem jak ubrany... No nie sposób było odmówić im rozmowy, szczególnie matce będącej już od 10 miesięcy z dzieckiem w domu, łaknącej uwagi innych osób. Nasza znajomość rozpoczęła się bardzo niewinnie, od wręczenia mi ulotki, jaką zazwyczaj otrzymuje się od wyznawców Jehowy. Tak, tak, to oni rozpoczęli swój proces ewangelizacji...

Odwiedzali mnie odtąd około dwóch razy w tygodniu, niby niezbyt natarczywie, a jednak ciężko ich było spławić byle pretekstem, bo przecież oni znajdą czas na rozmowę w bardziej dogodnym dla mnie momencie, który sama mogę wybrać... A że nie miałam zamiaru umawiać się na takie rozmowy, przyjmowałam ich w progu mojego mieszkania i tam podejmowałam dyskusję dotyczącą mojej wiary. 

Pewnego dnia dostałam od nich małą, żółtą książeczkę zatytułowaną "CZEGO naprawdę UCZY BIBLIA?". Jest to krótki poradnik, który pomaga znaleźć fragmenty w Piśmie Świętym, dające odpowiedź na nasze podstawowe, egzystencjalne pytania. Pierwsze z nich brzmi: "Dlaczego cierpimy?". Trudne pytanie, któremu stara się podołać Biblia... A Wy jak myślicie dlaczego?? Może ktoś z Was zna odpowiedź i chętnie się podzieli?

 Już wkrótce powiem Wam co na ten temat możemy znaleźć w rzeczonym poradniku... Jesteście ciekawi??


Ciesze się, że mogłam ugościć Cię w swoim "Zatracającym się" świecie. 
 Będzie mi bardzo miło przeczytać kilka Twoich słów pozostawionych w komentarzu.


piątek, 11 kwietnia 2014

Szczawnica

Dziś kolejny wpis z cyklu "Cudze chwalicie, a swego nie znacie" czyli o naszych podróżach z niemowlakiem po Polsce. Pisałam ostatnio o chatce pod Niemcową. Tym razem wybór padł na Szczawnicę - miasto uzdrowiskowe w województwie małopolskim, położone w Beskidach Zachodnich nad potokiem Grajcarek będącym prawym dopływem Dunajca. Większa część terenu i zabudowy miasta zlokalizowana jest między pasmem Radziejowej (Beskid Sądecki) a Pieninami.

środa, 9 kwietnia 2014

Brak weny

Pierwszy raz odkąd prowadzę bloga dopadł mnie kompletny brak weny i lenistwo... Nawet to nie to, że w mojej głowie jest pustka, bo pomysłów mam sporo, część już rozpoczętych - czekających na finisz, część kotłujących się pod moją jeszcze rozczochraną dziś czupryną, tzw. sraczka pomysłów, która jak widać bywa niebezpieczna, bo nie chce mi się dziś na żaden z tych tematów pisać, a nawet nie mam idei jak je poprowadzić do ostatniej kropki. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Trzydniówka - nie taki diabeł straszny...

Kilka dni temu na facebooku wspominałam, że Helenkę znów dopadło jakieś choróbsko. Wysoka gorączka, cieknący katar, nieustanny kaszel. Nauczeni doświadczeniem, które nabyliśmy początkiem stycznia, wiemy, że w naszej poradni rodzinnej dziecka nie wyleczymy. Zwykła chrypka nieprawidłowo leczona lekami antyhistaminowymi przerodziła się w dwutygodniowe zapalenie oskrzeli. Tym razem szybko pojechaliśmy do sprawdzonego lekarza i okazało się, że to wirusowe zapalenie gardła. Niestety tuzin leków do przyjmowania. Po kilku dniach Helenka czuła się już świetnie i nagle ni z tego, ni z owego pojawiła się znów gorączka, złe samopoczucie, wzmożony katar i kaszel, a po trzech dniach wysypka na całym ciele - zwłaszcza na brzuchu i plecach. Co się okazało - Helenkę dopadła trzydniówka.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Little stars... DIY

Dziś w końcu obiecywany od wieków, a odkładany przez piękną pogodę - post z cyklu DIY. Odkładany, bo jak tu usiąść przed maszyną do szycia, jak za oknem tak wiosennie, słonecznie? No nie dało się, dopiero choroba Helenki i związane z nią uziemienie w domu, sprawiły, że przeprosiłam się z moimi materiałami, i ze wspomnianą już maszyną.