Polecane posty

Przytulanie Noszę, bo bardzo Cię kocham Sen, czy to powód do płaczu? Sam na sam Spojrzenie na rodzicielstwo

wtorek, 20 maja 2014

Majówka w Zakopanem

ulica Krzeptówki
Uwielbiam podróżować, zwiedzać, przemierzać niezbadane przeze mnie dotąd rejony. Nie znoszę stagnacji, siedzenia w czterech kątach, nudy i ograniczeń wszelkich. Kocham czuć się wolna i mimo, że niekiedy wychodzi ze mnie dusza domatora, który spędza dzień w grubych skarpetach i dresie z dala od zgiełku miasta, to częściej jednak staram się znaleźć dłuższą przerwę w pracy męża, żeby móc wyrwać się i pobyć gdzieś z dala od życia codziennego, od problemów, które niestety również i mnie nie omijają, zapominając o  nich i ciesząc się, że mamy siebie i mamy najcudowniejszą córeczkę pod słońcem. Dlatego, kiedy tylko nadarzyła się okazja wyjazdu w długi weekend majowy, nie zastanawiałam się długo czy pakować walizki, czy spędzić weekend w domu...


Wybór ponownie padł na Zakopane. Głównym powodem tego wyboru, była niedaleka odległość, bo dzieli nas zaledwie 100 km od Zimowej stolicy Polski. Rozważaliśmy też zwiedzanie Krakowa, jednak na wyjazd zdecydowaliśmy się w ostatniej chwili i tydzień przed majówką nie znaleźliśmy tam sensownego noclegu. Zakopane, to miejsce wypadowe w góry, wąwozy, jaskinie i doliny, które kocham równie bardzo jak morze. Ostatnim razem z trzymiesięczną Helenką nie mieliśmy możliwości wykorzystać w pełni położenia tego miasta, tym razem jednak wszystko skrzętnie zaplanowałam i tylko pogoda mogła popsuć nam szyki... Ale nie daliśmy się jej. Dziś relacja z pierwszego dnia i spaceru po Zakopanem.

Waląca się rudera, ale wizerunek Papieża i flagi są!

Widok na Giewont z ulicy Krzeptówki

Moim zdaniem jedna z największych porażek architektonicznych


Krupówki


CDN...

Ciesze się, że mogłam ugościć Cię w swoim "Zatracającym się" świecie. 
 Będzie mi bardzo miło przeczytać kilka Twoich słów pozostawionych w komentarzu.

9 komentarzy:

  1. O jak zazdroszczę :) Ja niestety nie mogę się tak wyrwać od problemów, więc zostaje nam tylko działka, a tak uwielbiamy góry moja jeszcze nie była ale mam nadzieję, że kiedyś uda nam się z nią pojechać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale działka też potrafi człowieka zrelaksować, więc wybywajcie na nią jak najczęściej...

      Usuń
  2. cudownie! nas niebawem czeka wyjazd do ustronia niestety bez tatusia ale czas odpoczac! bo cale wakacje spedzimy w domu az Wam zazdroszcze i niemoge sie doczekac wyrwania sie z tego betonoego miasta do lasu, nad rzeczkę...:) makara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas czeka jeszcze dziesięciodniowy, wakacyjny wyjazd do Międzyzdrojów. Już nie mogę się go doczekać, a tu jeszcze prawie dwa miesiące... Oby tylko pogoda lepsza nam dopisała niż w Zakopanem.

      Usuń
  3. Genialne to zdjęcie rudery :)
    Ja odliczam czas do wyjazdu nad morze. Jeszcze tylko dwa miesiące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudera była niesamowita... na żywo wyglądała jeszcze gorzej niż na zdjęciu... i wkomponowała się w okres kanonizacji Jana Pawła II idealnie... Może dzięki temu wizerunkowi jeszcze się nie rozleciała, może to też powinno być traktowane jako cud...

      Usuń
  4. Kocham Zakopane, kocham góry. Zanim urodził się Gabryś jeździliśmy średnio 3 razy w roku ze znajomymi. Teraz troszkę rzadziej, ale mamy mnóstwo wspomnień z tym klimatycznym miasteczkiem. Fajnie, że zabraliście Helenkę ze sobą! Uwielbiam takich rodziców, co ,,taszczą" wszędzie swoje pociechy ze sobą! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie mamy możliwości nie taszczyć ;) Helenka nie ma żadnej babci, ma tylko jednego dziadzia, który jeszcze nie ma odwagi zostać z naszą brojarą sam na sam. Ale nawet gdybyśmy mieli taką możliwość, to przypuszczam, że nie oddałabym Helenki nikomu na dłużej, umarłabym z tęsknoty. W końcu tworzymy rodzinę, a rodzina powinna robić wszystko razem ;)

      Usuń