Polecane posty

Przytulanie Noszę, bo bardzo Cię kocham Sen, czy to powód do płaczu? Sam na sam Spojrzenie na rodzicielstwo

środa, 6 sierpnia 2014

Dobre rady

Post powstał zainspirowany wydarzeniami, które nie tak dawno temu mnie spotkały, a są solą w moim oku. Chyba muszę się wygadać, bo to zwykle mi pomaga, a Wy jesteście tak miłym gronem moich słuchaczy. Byliśmy na grillu u znajomych, świetna zabawa, piękna pogoda, a Helenka szczęśliwie brojąca z dziećmi. W pewnym momencie, jako osoba mająca nie tak dawno temu styczność z oddziałem położniczym, zostałam zapytana przez osobę będącą tuż przed rozwiązaniem, o warunki w naszym szpitalu. Odpowiedziałam, że warunków nie ma... Idąc tam nie oczekiwałam, że poczuję się jak w pięciogwiazdkowym hotelu, ale nie sądziłam, że spotkam się tam z aż taką znieczulicą i wyładowywaniem przez personel medyczny swoich negatywnych emocji na pacjentkach, które u progu macierzyństwa, kiedy to hormony biorą górę potrzebują wsparcia, a spotykają się z niechęcią w udzielaniu pomocy i z słowami, które już chyba zawsze będą wybrzmiewały w mojej głowie...


Kiedy wyraziłam swoją opinię dotyczącą szpitala, zostałam przez inną koleżankę skrytykowana, że przesadzam, że nie powinno się wypowiadać takich niepochlebnych opinii. Ona kiedy tam rodziła była bardzo zadowolona z warunków jakie spotkała. Widocznie moje oczekiwania były zbyt wygórowane. 

Co uderzyło mnie w tonie jej wypowiedzi? A no to, że panuje wśród dużego grona naszej społeczności opinia, że są rzeczy, o których nie wypada mówić nam matkom, które powinnyśmy zachowywać tylko dla siebie. Uśmiechać się mimo złego nastroju. Robić dobrą minę do złej gry.

Panuje zmowa milczenia, nie można głośno powiedzieć, że dziś ma się swojego dziecka dość, bo ząbkuje, przechodzi skok, dręczy go upał, a żadna z zabaw nie zajmuje go na dłużej niż pół minuty. Że najchętniej wysłałoby się je na księżyc, albo do innej galaktyki, żeby chociaż przez 5 minut nie słyszeć jego płaczu, jęków i znaleźć wytchnienie w błogiej ciszy... Dookoła spotkać możemy tyle kobiet wiedzących lepiej od Ciebie czego potrzeba Twojemu dziecku, że boisz się wspomnieć, że coś jest nie tak, że z czymś sobie nie radzisz, żeby się nie podłożyć i nie musieć wysłuchiwać "Dobrych rad"... A chętnych do radzenia znajdziesz wszędzie - na przystanku, w autobusie, w kolejce do kasy, na ławce w parku... Nie wiem skąd w kobietach naszego narodu (nie wiem jak jest zagranicą) wzięło się to przeświadczenie wszechwiedzy dotyczącej wychowywania cudzych dzieci... Dlatego ja jeśli wpadam na pomysł porady, szybko wybijam go sobie z głowy, wolę przemilczeć, bo wiem jak ja nie lubię wysłuchiwać monologów nie mających nic z moim życiem i z moimi przekonaniami wspólnego.


Ciesze się, że mogłam ugościć Cię w swoim "Zatracającym się" świecie. 
Będzie mi bardzo miło przeczytać kilka Twoich słów pozostawionych w komentarzu. 


16 komentarzy:

  1. Dobre rady zawsze w modzie...niestety...a prawda jest taka, że my matki nie możemy narzekać, mieć gorszego dnia tylko zawsze pełen uśmiech na twarzy i wszystko jest super...chociaż w środku cię roznosi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to w ogóle jest zły dzień? W słowniku matki takie określenie w ogóle nie powinno istnieć...

      Usuń
    2. No tak przecież jesteśmy robotami i jesteśmy zaprogramowane na życie na pełnych obrotach :D

      Usuń
  2. Wiesz jak bym podsumowała Twoją grillową sytuację? Otóż tak: "Nie mierz innych swoją miarą".
    Dla jednego temperatura powietrza wynosząca 25 stopni jest idealna, dla drugiego to zdecydowanie za gorąco,a dla trzeciego za zimno. Każdy ma prawo się wypowiedzieć. A o trudach bycia rodzicem należy mówić. Bo jak się wszystko zasłania różową watą cukrową i opowiada dyrdymały jak to jest słodko, miło i lekko, to potem na młode matki z podwójną siłą zwala się depresja poporodowa, która niekiedy skutkuje nawet niepotrzebną śmiercią dwóch istnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, sama nie spodziewałam się tego, że kiedy dziecko przychodzi na świat, zmienia życie swoich rodziców nie do poznania. A dlaczego nie spodziewałam się? Bo nikt o tym nie mówi...

      Usuń
  3. Naprawdę nikt Ci nie powiedział, jak wygląda życie po porodzie? Nie słyszałaś historii o nieprzespanych nocach, buntach, gryzieniu, jękach i kupach? Chyba zbytnio generalizujesz... Jak słuchasz starszych ludzi narzekających, że wszystko ich boli, to po prostu puszczasz to mimio uszu, aż do momentu, gdy sama tego nie doświadczysz. Znany mechanizm. Wiadomo, nawiązując do porodówki, że warto mówić o takich sprawach, ale nie oczekuj, że narzekając na to, jak trudno być matką, spotkasz się z pozytywnym odbiorem, bo po 1. kogo to obchodzi? A po 2. wyobraź sobie matki z kilkorgiem dzieci zostawione przez mężów w czasie wojny, które z niczym musiały się zaopiekować, wyżywić, ochronić... Takie odległe? Wcale! Tak dzieję się gdzieś na świecie cały czas. Może po prostu nasze pokolenie zbyt rozczula się nad sobą i myśli tylko, jakie to jest biedne i samotne, a tak naprawdę nastawieni jesteśmy na to, że wszystko jest cukierkowe, proste i bez skazy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprzespane noce, bunty, gryzienie, jęki i kupy nie są stanem permanentnym, a mimo tego życie po przyjściu małego człowieka staje na głowie. Oznacza to, że nie tylko one mają wpływ na stan rzeczy. O nieprzespanych nocach słyszałam od znajomych, ale bardziej w formie żartu, żeby wyspać się w ciąży na zaś. Są one naturalną koleją rzeczy po przyjściu dziecka na świat, o której wiedziałam wcześniej - nawet gdyby nikt mnie o tym nie uprzedził nie zaskoczyłyby mnie.

      Porównanie do wojny rzeczywiście robi wrażenie, ale to że komuś jest źle ma oznaczać, że mi nie wolno żyć lepiej, piąć się do góry i starać się czerpać z życia to co najlepsze, oczywiście troszkę przy tym narzekając, bo tylko prawdziwe odczucia, nie zbudowane na fałszu i robieniu dobrej miny do złej gry dają mi kopa do działania?

      Usuń
  4. Strach powiedzieć cokolwiek, bo wychodzi się na paniusię, która myśli, że tylko wokół niej świat się kręci. Jednak żyjemy w cywilizowanym świecie, a do tego pracujemy/płacimy za to żeby nas po ludzku traktowano. A zwłaszcza od kobiet powinniśmy czuć zrozumienie i wsparcie, jednak jak widać podczas Twojego porodu jak i rozmowy z koleżanką tego zabrakło. Przykre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety przykre... Cóż można powiedzieć więcej...

      Usuń
  5. Bardzo znane mi są Twoje doświadczenia ze szpitala ! Moja przyjaciółka będąc w teakcie i po poronieniu trafiła na taki okropny oddział, że to jest horror ! Pielęgnierki robiły łaskę,że wogóle żyły, a lekarze prezentowali sobą takie prostactwo,że szkoda nawet pisac :I zero empatii i profesjonalizmu, za to pełna paleta chamskich odzywek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety bardzo często możemy spotkać się z takim zachowaniem personelu szpitala.Nie wiem czy to Państwowa fucha sprawia, że czują się aż tak bezkarnie??

      Usuń
  6. Ja mówię zawsze to co myślę :) Jeżeli coś mi się nie podoba to o tym mówię, ludziom nigdy nic nie będzie pasowała :) Co prawdą rodziłam w szpitalu o różnych opiniach - moja jest pozytywna, ale wiadomo każdemu może się coś innego przytrafić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę Ci zazdroszczę, ja od dziecka spotykałam się z opinią, że moje zdanie nie jest nic warte, że jestem głupiutka i muszę wiele się nauczyć, żeby moje zdanie mogło być brane pod uwagę... To ukształtowało moją osobowość i choć często mam inne zdanie, nie potrafię o nie zawalczyć... Tego mi brakuje... Pewności siebie...

      Usuń
  7. Amazing issues here. I'm very satisfied to see your article.
    Thank you a lot and I'm looking ahead to touch
    you. Will you please drop me a mail?

    Feel free to surf to my web blog; http://www.elektromartinex.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Now I am ready to do my breakfast, afterward having my breakfast coming again to read further news.


    Also visit my web blog - video games play

    OdpowiedzUsuń