Od dosyć dawna noszę się z napisaniem tego posta - dlaczego blog parentingowy?. Nie chodzi mi w nim o tłumaczenie się przed Wami, dlaczego zdecydowałam się właśnie na tę kategorię jako wiodącą - parenting. Zależy mi na wytłumaczeniu tego samej sobie. A, że rozprawiam się z tym tutaj, hmmm, może Was to zdziwi, a może nie?
Ostatnio mam bardzo mało czasu na przemyślenia, bycie sam na sam ze sobą, w ciszy. Helenka rośnie w oczach, jest bardzo ruchliwa, komunikatywna, głośna, raczkuje już, a nawet staje sama z podparciem i zaczyna się w ten sposób przemieszczać. Te wszystkie nowe umiejętności rozwinęły się u niej w bardzo krótkim przedziale czasowym. Ogromnie mnie to cieszy, bo widzę, że dobrze się rozwija. Jednak jej nader krótkie drzemki mogę wykorzystać jedynie na ugotowanie obiadu, ogarnięcie siebie samej i powierzchowne posprzątanie mieszkania. Czyli tak naprawdę na bycie dobrą Home Menager. Gdzie w tym ciągłym biegu znaleźć czas na rozprawienie się ze swoimi myślami, których kotłuje się całe mnóstwo w mojej głowie, gdzie tu czas na poczucie się kobietą - sobą, a nie tylko kobietą - matką. Jedyne momenty, w których mogę oddać się rozważaniom, zdarzają się podczas pisania właśnie, przelewam wtedy swoje idee na białą czystą elektroniczną kartkę, czuję, że oczyszczam wtedy swój umysł i robię miejsce na kolejne myśli. Niestety - dla Was - musicie to później czytać ;)
Ciągle słyszę, że odnalezienie się w nowej rzeczywistości, którą jest bycie matką nie jest takie trudne. Znajduję mnóstwo przykładów mówiących, że można być mamą, nie rezygnując z siebie, z samorealizacji i samorozwoju. Może i nie miałabym z tym problemu gdyby ta rzeczywistość była stała, ale ona ciągle się zmienia i ciężko mi za nią nadążyć. Może to moja flegmatyczna natura przeszkadza? Choć mąż twierdzi, że z flegmatykiem mam niewiele wspólnego.
Decyzję o założeniu bloga podjęłam po to, by nie zatracić siebie, by nadal kształtować swoje niezależne ja, by znaleźć sobie odskocznię od tej nieustannie zmieniającej się rzeczywistości, od dziecka, z którym spędzam 24 h na dobę. Dlaczego więc miejsce, które mogę oddać samej sobie poświęcam dziecku i rodzicielstwu? Sama nie wiem. Może potrzebuję pisać o czymś co jest mi teraz najbliższe i siłą rzeczy jest to rodzicielstwo? A może jednak wbrew temu co przelałam na papier powyżej, tak dobrze czuję się w roli matki, że nie potrafię już inaczej o sobie myśleć, oderwać się od macierzyństwa? Choć po przejrzeniu swoich wpisów widzę, że staram się czasem odchodzić od tej tematyki idąc w kierunku LifeStylu, szycia, kuchni, książek, podróży. Może więc odpowiedź leży gdzieś po środku?
Dziś czuję chyba, że nie znajdę jednoznacznej odpowiedzi, prawdopodobnie potrzebuję czasu i większego dystansu do teraźniejszości do bycia matką, żeby odpowiedzieć sobie na te pytania. A jakie jest Wasze zdanie, zdążyliście troszkę mnie poznać, co myślicie? Dlaczego blog parentingowy?
Ciesze się, że mogłam ugościć Cię w swoim "Zatracającym się" świecie.
Będzie mi bardzo miło przeczytać kilka Twoich słów pozostawionych w komentarzu.
Sylwio, moim zdaniem za bardzo pokręciłaś to wszystko... Nie komplikuj :) Odpowiedź jest w tym samym poście - 4 słowa - "żeby nie zatracić się" :) Poza tym, człowiek jest powołany do wieczności - nie chce paść w zapomnienie. Ktoś pisze wiersze, ktoś śpiewa piosenki, a ktoś buduje statki. Ty prowadzisz bloga, zostawiając tym samym slad po sobie. Każdy chce być uslyszanym, docenionym przez innych.
OdpowiedzUsuńNikciu widzisz, taka pokręcona jest moja dusza... i moje myśli... Czasem potrzebuję jakiegoś kopniaka w tyłek, żeby się opamiętać i nie myśleć aż tyle ;) może kopniakiem będzie właśnie Twój komentarz, ale jeszcze tego nie wiem...
UsuńA ja powiem tak: piękna kobieta z Ciebie. Zupełnie nie na temat, ale co tam ;)))
OdpowiedzUsuńgdzie tam... ale dziękuję za komplement :)
Usuń