Dziś kolejny wpis z cyklu "Cudze chwalicie, a swego nie znacie" czyli o naszych podróżach z niemowlakiem po Polsce. Pisałam ostatnio o chatce pod Niemcową. Tym razem wybór padł na Szczawnicę - miasto uzdrowiskowe w województwie małopolskim, położone w Beskidach Zachodnich nad potokiem Grajcarek będącym prawym dopływem Dunajca. Większa część terenu i zabudowy miasta zlokalizowana jest między pasmem Radziejowej (Beskid Sądecki) a Pieninami.
Szczawnica o każdej porze roku oferuje odwiedzającym szereg atrakcji. Zimą jest to idealne miejsce wypadowe dla pasjonatów białego szaleństwa. Wielką popularnością cieszy się kolejka krzesełkowa prowadząca na Palenicę skąd rozpościera się widok na panoramę Tatr, Pienin i Beskidu Sądeckiego. Wiosną, latem i jesienią to idealne miejsce dla amatorów wycieczek górskich, spływów kajakowych oraz wszystkich szukających bliskiego kontaktu z naturą. To właśnie w Szczawnicy zaczynają się liczne szlaki piesze, rowerowe i konne prowadzące na najwyższe szczyty Pienin i Gorców oraz do rezerwatów przyrody: Wąwozu Homole, Wysokich Skałek i Białej Wody.
Wycieczka do Szczawnicy była naszą pierwszą pieszą wycieczką z malutką Helenką, która miała wtedy zaledwie dwa i pół miesiąca. Była to też pierwsza wycieczka z wykorzystaniem chusty, uczyliśmy się wtedy prawidłowego jej wiązania, nie mieliśmy więc odwagi ruszyć w jakikolwiek szlak górski. Nasz wypad sprowadził się do rekreacyjnego spaceru, podziwiania pięknych pasm górskich i fotografowania.
Ze Szczawnicą wiążę dużo pozytywnych uczuć i mam ogromny sentyment do tego miejsca. We wrześniu 2012 roku byliśmy tam z mężem na wycieczce rowerowej prowadzącej do Czerwonego klasztoru w Słowacji. Dzień później dowiedziałam się, że jestem w ciąży, tak więc była to pierwsza wycieczka Helenki - w brzuchu mamy. Do tego niezaprzeczalne walory widokowe Drogi Pienińskiej, dzięki którym ciężko skupić uwagę na samej jeździe rowerem sprawiają, że wzruszam się na samą myśl o tym miejscu. Chyba właśnie dlatego Szczawnica była pierwszym celem naszych podróży...
Ciesze się, że mogłam ugościć Cię w swoim "Zatracającym się" świecie.
Będzie mi bardzo miło przeczytać kilka Twoich słów pozostawionych w komentarzu.
Kochana to może się spotkalysmy nie zdając sobie z tego sprawy. We wrześniu 2012 roku też byliśmy i 11 września dowiedziałam się tam o ciąży :) piękne miejsce. Aktywni z Was rodzice :)
OdpowiedzUsuńTo byłyśmy w tym samym czasie i dokładnie tego samego dnia dowiedziałyśmy się o ciąży :) Może rzeczywiście się mijałyśmy i nawet o tym nie wiemy...
UsuńUrokliwe miejsce. Fajnie, że udowadniasz, że z niemowlakiem też można podróżować :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że można. Mam nadzieję, że wszystkie moje wpisy pokazują, że dziecko to nie przeszkoda. Wiadomo trzeba się czasem pomęczyć, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik, nie jest aż tak łatwo jak kiedyś, ale da się :) i to jest chyba najważniejsze.
UsuńSzczawnicę znam, moja siostra jeździła tam na wakacje. Zawsze równie miło wspominała ten czas. A Wy pięknie wyglądacie...urocze zdjęcie taty z córeczką!
OdpowiedzUsuńHelenka to prawdziwe oczko w głowie tatusia (mamusi z resztą też, ale to już swoją drogą), stąd mam mnóstwo takich uroczych zdjęć, na których pierwszą rolę grają emocje. Mam poczucie, że te zdjęcia żyją, nie są tylko złapanym w kadrze obrazem... uwielbiam na nie patrzeć, bo widać i czuć ich wielką miłość do siebie... Pięknie jest widzieć tak wielką miłość ojca do córki...
UsuńByliśmy z Gabim w październiku w Szczawnicy. Chodziliśmy po górach, płynęliśmy spływem, spacerowaliśmy po tym pięknym miasteczku. No i przywieźliśmy cudne wspomnienia. Można, na prawdę można jeździć w góry z małym dzieckiem. A Wy z jeszcze mniejszym byliście. Super! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż ciężko mi uwierzyć, że Helenka była wtedy taka malutka. Wydawało mi się, że jest z nami już od zawsze. Miło jest wracać do starych zdjęć, przeglądać je i myślami wracać do tak pięknych chwil spędzanych wspólnie.
OdpowiedzUsuń